Ariana | Blogger | X X X X

5 marca 2018

Z CZYM TO SIĘ TAŃCZY? TzG kontra rzeczywistość || zwalczam mity o tańcu towarzyskim

Przedwczoraj wieczorem emitowano początek kolejnego sezonu Dance With The Stars. W Polsce cieszy się on olbrzymią oglądalnością. Prawdopodobnie i Wy się na niego natknęliście, w któryś z piątkowych wieczorów. Niektórzy patrzą na niego z ironicznym uśmieszkiem, inni są nim zachwyceni a reszta wzdycha głęboko, jak ja na przykład. Bo z pewnością nie można tego porównywać z prawdziwymi turniejami. A dlaczego? O tym zaraz się dowiecie.

Jeszcze zanim zacznę. Ten program był przeze mnie zacięcie oglądany do czasu, kiedy
 A) zaczął się już maksymalnie różnić od prawdziwych konkursów tanecznych.
B) Odeszła pani Beatka Tyszkiewicz. Jest to jedna z dwóch osób, dzięki, którym ten program był tak wyczekiwany, bynajmniej dla mnie. Pełna optymizmu i szczerego uśmiechu kobieta. Miejmy nadzieję, że szybko wróci do pełni zdrowia. Ola Jordan jej jednak nie zastąpi, bo zrobił nam się trzeci ZNAWCA, przez co program stracił troszeczkę swój urok.
 Nie przedłużając, zaczynajmy.



1.    Punktacja
Nie ma tu, o czym mówić. W TzG musisz być popularny i mieć ładną buźkę. Ilość punktów, które dostajesz od jurorów nie ma tu nic do rzeczy, w niektórych przypadkach. Szczególnie, że pan Grabowski i Beata Tyszkiewicz znani byli głównie z dwóch liczb 9 i 10. Weźmy pod lupę Sławomira. Jego taniec… nie będę tego komentować, bo specem nie jestem. Natomiast powszechnie wiadomo, że jego fani go ratowali. Niestety w prawdziwym życiu tak nie ma. \

2.    Muzyka
Na turnieju raczej nie zatańczysz do letniego przeboju. Tyle w temacie.

3.    Miejsce
Podczas zwykłego konkursu musisz się przepychać łokciami, aby cię nie zdeptali. No, teraz żartuję, ale nie masz dla siebie całego parkietu. Musisz uważać na innych i przygotowywać swoje choreografie tak, aby wyglądały nie tyle, co ładnie ile, aby wystarczyło ci miejsca.

4.    Akrobacje
Ograniczone są one do minimum. Patrz punkt 3.  Mógłbyś sobie i komuś zrobić krzywdę. Po drugie jest to zwyczajnie wzbronione. Nie wolno podnosić nikogo na więcej niż dwie stopy od ziemi. Poza tym taniec nie powinien być widowiskowy, powinien oddawać swój nastrój i emocje. To jest główne założenie.

5.    Stroje
Są na jeden pokaz? A skądże, w innym przypadku zbankrutowałaby większość tancerzy. Życie takiej kreacji to około rok. Potem można ją sprzedać komuś, kto dopiero zaczyna albo go nie stać. Czasami zdarza się, że się porwie podczas tańca, lub ktoś na nią nadepnie.

6.    Luzik
Nie, to wcale nie jest lajtowy sport. O ile ktoś pokusi się go w ogóle nazywać sportem. Bo to przecież tylko podrygiwanie w rytm muzyki. Hmm to raczej dużo wyrzeczeń i miliony treningów. Bo to jest sport i to bardzo wymagający.

7.    Ludzie od wszystkiego
To wcale nie jest tak, że ktoś zaprojektuje strój, umaluje cię i uczeszę. To ty musisz wyznaczyć sobie odpowiednią ilość czasu, aby to wszystko załatwić. Często tancerki same się malują a nawet projektują stroje, nikt ich w tym nie zastąpi, bo to one przecież chcą przez to, co coś powiedzieć światu.

Nie mówię, że całkowicie potępiam ten program. Jak wskazuje jego nazwa to po prostu program rozrywkowy i w dość małym stopniu przypomina realia prawdziwego tancerza. Po prostu nie radzę brać sobie tego wszystkiego do serca i pamiętać, że życie nie jest tak kolorowe a my oglądamy tylko telewizyjną wersje.
0

3 lutego 2018

Nie do pary || Ewa Nowak

Szesnastoletni Alek przeżywa okres buntu. Potwierdzenia własnej wartości szuka głównie w oczach płci przeciwnej, co prowadzi do kontaktów z wieloma dziewczynami. W końcu chłopak całkowicie się gubi w swoich uczuciach. Wplątuje się w niezręczne sytuacje, a zarazem traci poczucie bezpieczeństwa, bo rozpada się jego rodzina. Czy Alkowi uda się wyjść na prostą i zrozumieć, co jest w życiu ważne?

 Przecież miała w domu małego geniusza


Szesnastoletni Alek dorastał w podświadomości, że jest najlepszy i wyjątkowy. Jego matka prawdopodobnie już po wykonaniu testu ciążowego wiedziała, że nosi pod sercem dziecko ponadprzeciętne. Wszyscy oprócz niej w to wątpili, ale to tylko taki mały szczegół. Wydawać by się mogło, że pani Ludmiła chciała po prostu podbudować swoje ego. Ucierpiała przez zbyt surowych rodziców, którzy nie pozwolili jej kierować się głosem sera. A ono kierowało ją w stronę sztuki          i malarstwa.


Matka była opętana potrzebą olśniewania każdego, kogokolwiek się da. 


Sukces zawodowy nie dawał jej prawdziwego szczęścia. Alek nie był Einsteinem. On był po prostu dobrze wytresowany.  Ale nadszedł czas w jego życiu, kiedy matka nie stanowiła już priorytetu dla syna. Kiedy bez jej opinii umiał się obejść. Ale coraz częściej robił jej na złość. Zaczęło się to w wieku 8 lat, kiedy w przypływie odwagi powiedział nie wiem. A potem było coraz gorzej… w wieku 12 lat, wraz ze skończeniem podstawówki skończyło się jego dzieciństwo.

Życie Alka wypełnia się, niby zwykłymi, błahymi sprawami – spotkania, szkoła (oczywiście profil artystyczny, aby wkurzyć szanowną rodzicielkę) przyjaciele ( a wśród nich pewny siebie Gaweł, który lubi ponaciągać rzeczywistość, jest zawsze na pierwszym planie i nie może odpędzić od siebie myśli, że nie jest najwidoczniejszy)

Aż pewnego razu pojawia się ona – Karina. I w taki sposób Aleksander zaczyna interesować się płcią przeciwną. A raczej podbudowywać swoje ego wykorzystując osobę młodej baletnicy. Niestety nie wszystko idzie po jego myśli. On chce się odstresować, zabawić. Ona myśli o nieco poważniejszych sprawach. Kończy się to kłótnią. Alek idzie na imprezę, chociaż wie, że jeśli się wyda, że na niej był to przekreśli to ich cały związek. Tam spotyka Agatę. A ona przewraca cały jego świat o 180 stopni.

Bardzo cenię panią Nowak za ten piękny i zarazem prosty język, jakim buduje fabułę, tworzy napięcie. Żadnych skomplikowanych treści. Wszystko pięknie ujęte. Można po prostu usiąść i czytać. Mam tylko jedną uwagę, raczej nie jest to odpowiednia książka dla osób, które mają zamiar wyciągnąć z niej romans stulecia. Moim skromnym zdaniem Alek żadnej z dziewcząt nie obdarzył szczerym uczuciem. A kiedy ją obdarzył była bardzo nieodwzajemniona. No, ale przyznajcie sami, czy pogrążonym w myślach  oby tylko zapomnieć o tym, co dzieje się w domu można się prawdziwie, szczerze zakochać się?

Bardzo ciekawym elementem był kontrast dwóch światów - Agaty i Aleksa. Ona nieprzewidywalna, dojrzała, szalona i zdecydowanie za mało odpowiedzialna. On inteligentny, z dobrego domu i dość nieśmiały, zupełny żółtodziób w sprawach sercowych.

Jest to jedna z moich ulubionych książek tej autorki. Pedagog z wykształcenia i z własnych chęci potrafi nas szczerze zainspirować do działania. Moimi ulubionymi książkami, które wyszły spod jej ręki to Moja Ananke i Lina Karo. Książki cechują się raczej pozytywnym nastawieniem do świata       i tak jak Nie do pary poruszają problemy współczesnej młodzieży.

Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Strony: 352
Ulubiony epizodyczny bohater: Gaweł 
3

31 stycznia 2018

Mój przyjaciel orzeł

Bohaterem filmu jest mieszkający w górskiej okolicy chłopiec o imieniu Lukas, który znajduje w lesie ranne pisklę orła. Lukas postanawia wyleczyć jego złamane skrzydło i nauczyć życia w dzikich ostępach. Zadanie jest bardzo trudne, bo ojciec chłopca nie pochwala jego planów, a sam orzeł jest na początku bardzo nieufny. Z czasem jednak relacja Lukasa z dzikim zwierzęciem zmienia się w niezwykłą przyjaźń i prowadzi do fascynujących przygód. Wielkim wsparciem dla Lukasa jest tajemniczy Danzer (Jean Reno), który jak nikt inny zna się na obyczajach dzikich zwierząt i otwiera przed chłopcem ich niezwykły świat.

Pora na małą zmianę klimatu. Zawszę piszę o przygodach psów i ich małych przyjaciół, więc dzisiaj dla odmiany chcę Wam przedstawić historię orła i chłopaka, który po stracie matki próbuje pogodzić się z przeszłością.

Lukas dość mocno przypomina mi Sebastiana z filmu Bella i Sebastian Obaj chłopcy prawnie wychowywani są przez mężczyzn, którzy cierpieli po stracie najbliższych, ale w praktyce wychowywał ich las. Obaj mieli przyjaciół w zwierzętach, które uważane są za dzikie i niebezpieczne.

Wszystko rozpoczyna się w malowniczych górach, kiedy w orlim gnieździe wykluwają się dwa pisklęta. Jak to bywa w naturze, ich ojciec ginie bezpowrotnie w walce z przeciwnikiem, a młode orlęta walczą o władzę. Słabsze przegrywa, wypada z gniazda, jest skazane na śmierć z głodu i z pazurów drapieżników. Dzieje się jednak coś niezwykłego chłopak, który i tak ma już za dużo na głowie postanawia go przygarnąć, może jest to spowodowane chęcią odnalezienia przyjaciela, kiedy nie ma wsparcia w ojcu.

Poruszającym wątkiem jest podpalenie domu przez Lukasa, jest to rzecz zupełnie przypadkowa, ale wywołuje ona wiele emocji w bohaterach. Chłopak, który jest bardzo zamknięty w sobie obarczony jest winą zabójstwa matki i zniszczenia domu. Nikt nie powinien być zdziwiony jego późniejszym zachowaniem.

Kolejną piękną rzeczą, jaka udało się wprost perfekcyjny sposób reżyserowi to piękne widoki gór i uchwycenie dzikiej przyrody. Kamerzyści naprawdę mocno musieli nagimnastykować się przed obiektywem, jak to w górach pogoda zmieniała się bardzo szybko. Za takie doskonałe ujęcia należą im się brawa na stojąco. Świetne jest to, że niektóre momenty wypełnione są ciszą a mimo to każdy rozumie.

W roli Lukasa został obsadzony Manuel Camacho jest już dość rozpoznawalny po filmie Wśród wilków nakręconym także przez Gerarda Olivaresa. Jestem szczerze zaskoczona jego świetną grą aktorską i świetnym porozumieniem ze zwierzęciem. W inne role wcielili się:
Jean Reno – Danzer (główny narrator zastąpiony w Polskiej wersji przez Władysław Kowalski)
Tobias Moretti – Keller (ojciec Lukasa)

Mimo dość krytycznych opinii uważam, że film bardzo poruszył nie tylko mnie. Ciekawa fabuła, doskonała nie tylko dla dzieci. Idealny do mroźnego wieczoru z herbatką w dłoni ( no i może jakimś ciasteczkiem )Możemy oglądać całą rodzinką na wielkiej kanapie, albo samemu w przytulnym fotelu. Mimo lekkich niedociągnięć, nad którymi nie mam zamiaru się roztrząsać, uważam film za wyśmienity i godny polecenia.

Wiem, wiem film wyszedł dość dawno temu ale wydaję mi się, że sytuacje poruszone w nim są aktualne teraz, za rok czy za 26 lat.

10

29 stycznia 2018

Najlepszy powód, by żyć || Augusta Docher

Cześć, jestem Dominika. Mam siedemnaście lat. Kończę liceum, bo poszłam do szkoły rok wcześniej. Interesuję się ozdabianiem etuii na telefony komórkowe. Dwie najbliższe mi osoby to moja przyjaciółka Monika i mój chłopak – Bartek
.
Tak mogła powiedzieć Dominika rok temu. Teraz przedstawia się tak:

Hej, nazywam się Dominika. Mam poparzony, tors, lewą rękę i lewą nogę. Jedyne, czego pragnę to nie pamiętać tego zdarzenia.

Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.
Dominika budzi się po kilku dniach.
Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić.
Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie.
Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała.
Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…
Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać?
I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?

Beata Majewska, znana bardziej pod nazwiskiem Augusta Docher poruszyła bardzo wrażliwe kwestie, takie jak depresja, utrata bliskich, strata swojego dotychczasowego życia oraz blizny i rany nie tylko te cielesne.

Cała historia podzielona jest na dwie grupy: TERAZ i PRZEDTEM. Jak łatwo się domyślicie prowadzona jest w czasie teraźniejszym z dodatkami retrospekcji, które wyjaśniają nam, dlaczego bohaterowie zachowują się tak a nie inaczej. Dodatkowy podział to dwa przykłady narracji jedna        ze strony Marcela, w której nie brakuje bluźnierstw, powiedzonek, dziecinnych, wprost infantylnych zdań i wszystkiego, co typowe dla młodzieży 21 wieku. Druga część należy do Dominiki,                na początku podchodzi do sprawy trochę dziecinnie, by potem przemienić się w dorosłą osobę,            z własnym mieszkaniem i z dorosłymi problemami

Chociaż w niektórych miejscach widać, że pisarka po prostu z trudem utrzymywała długopis nad kartką, bądź jej ręka drżała nad klawiaturą to jest to dla mnie wspaniała książka ze świetnym tematem przewodnim. Mimo niewielkich potknięć będzie to dla mnie jedna z tych książek, którą na długo zapamiętam. Moim zdaniem te wszystkie zakręty i zwroty akcji, nowe fakty i dane o osobach, na które jeszcze dwie strony temu patrzyliśmy zupełnie inaczej, jest p prostu woalką wspaniałości tej książki. Bardzo mi się podobało to, że czasem dopiero w połowie książki poznawałam naprawdę jakąś osobę. Jednak uważam, że wątek z ‘ pamiętną imprezą ‘ a raczej całe przywoływanie jej nie była do końca potrzebna.








Czy zraniona dziewczyna może na nowo pokochać? Zraniona nie tylko przez rany i ból, ale też przez najbliższych? Czy szpaner i podrywacz potrafi okazać uczucia, a może tak naprawdę nigdy nie był taki za jakiego się uważał? Czy jego kłamstwa i tajemnica, która może zrujnować ich związek wyjdzie na jaw? O tym przekonacie się sami.

Ocena: 7/10
Wydawnictwo: OMG books
Strony: 368
Ulubiony epizodyczny bohater: doktorek Marcin
0