Dziś zabiorę Was do roku 2014, kiedy powstawał film Gwiazd
naszych wina. Rozsławił on książkę Johna Greena o tym samym tytule.
Pewnie każdy z Was, chociaż słyszał o tej powieści, ale ja
chciałabym jeszcze raz przypomnieć Wam o niej.
Hazel codziennie toczy walkę z rakiem i musi wszędzie musi
dźwigać plecak z butlę z tlenem. Podczas spotkań grupy wsparcia poznaje Gusa,
któremu amputowali nogę. Oprócz ciężkiego życia łączy ich jeszcze jedno- miłość
do książek. Hazel przed śmiercią chce poznać autora jej ulubionej powieści. Gus
postanawia spełnić jej marzenia i pomimo wielu trudności zabiera ją do autora. Niestety nie wszystko kończy się kolorowo, ale o tym dowiecie się
czytając książkę, bądź oglądając film.
John Green postarał się, aby książka była przepełniona
cytatami. Ale najważniejszy z nich, ten najprostszy, jest najpiękniejszy. Ok? Ok.
Bo ok jest naszym zawsze. W takim
krótki słowie, tak często wypowiadanym przez nas bez odruchowo, bez emocji, oni
odkryli swoje szczęście. Drugim równie
ważnym cytatem są słowa Gusa: Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć
w konstelacje. Może w tym jednym zdaniu Gus chciał nam powiedzieć, że pragnie
zrobić jeszcze wiele rzeczy chodź wie, że nie zdąży. A może przekazuje nam tym
ile ma pragnień, które do siebie nie pasują.
Te wszystkie emocje zamknięte w jednej książce: ból, smutek,
samotność, nadzieja, szczęście, oczekiwanie, aż w końcu czarna rozpacz i
żałoba. Nie można przejść koło tej książki obojętnie i pewnie wielu by się ze
mnę zgodziło.
Wspaniałą grę aktorską zaprezentowała Shailene Woodley, jako
Hazel oraz Ansel Elgort, jako Gus. Cały film był doskonale wyreżyserowany oraz
dopięty do ostatniego guzika.
Wow i pewna nowość, o której pewnie jeszcze nie wszyscy wiedzieli