Już od pewnego czasu księgarnie nie miały tylu kupujących, co w ostatnim czasie. Tysiące młodych ludzi pędziło do empiku. Otóż YouTube gwiazdy zeszły z ekranu, a pojawiły się w wersji papierowej. Wiele ludzi narzeka, że ta cała telewizja i Internet chce zastąpić stare, dobre książki. Lecz teraz jest odwrotnie. Są różne rodzaje książek tego typu: modowe, kosmetyczne, zawierające proste przemyślenia autora oraz poradniki jak stać się sławnym vlogerem.
Jednak moim ulubionym typem jest książka-dziennik. Opowiada o prawdziwym życiu autora, o jego codziennej rutynie i o wszystkich rzeczach, które chciałby wiedzieć subskrybent. Bo przeważnie do nich kierowane są te książki. Czasem są ciekawsze niż te o odcieniach paznokci, czy specjalnym sprzęcie do nagrywania. Dzięki dziennikom znanych osób możemy zdać sobie sprawę, że ich życie wcale nie różni się dużo bardziej od Naszego. Oni po prostu patrzą na nie z innego punktu, wyciągają z niego to, co najlepsze.
Czasem warto poznawać sposoby różnych ludzi na spostrzeganie świata. Możemy to porównać do przymierzania okularów słonecznych na bazarze. Raz trafimy na brązowe i wszystko dookoła nas wydaje się opalone tak jakby właśnie wyszło z długiej sesji w solarium. Potem trafimy na okulary z czarnymi szkłami, przez co ludzie i przedmioty stają się szare i ponure, a plaża, na którą zmierzamy przybiera odpychający kolor. W końcu trafiamy na różowe, kiedy wkładamy je na nos cały świat się do nas uśmiecha i właśnie takich dzienników jest najwięcej, są ich różne odcienie i kształty tak różne jak sposoby na oddzielenie złych kawałków teksu od tych radosnych. Jedna wyrzucamy do szarego kosza stojącego w rogu pokoju, a drugie wklejamy do naszego dzieła.
Właśnie taką parą okularów jest Tak jakby dziennik Julki Quick. To o nim dzisiaj mowa. Książka została wydana w 2016 roku. Jest napisana okiem gimnazjalistki. Co ciekawe nie ma w niej ani słowa o You tubę, chociaż mogłoby się wydawać, że to właśnie on jest całym życiem tej nastolatki. A nie jest to całkowitą prawdą. Julka uwielbia fotografować, czytać, śpiewać, grać na gitarze i szyć. Do tego ma zgraną paczkę przyjaciół, na których może polegać.
Zacznijmy, więc o początku, czyli od pierwszego stycznia 2016 roku, od tego dnia Julka postanawia zapełnić swój dotąd pusty dziennik notatkami. Znajdziemy tam: masę wierszy wymyślanych podczas pasowania na gimnazjalistę, historie simów zamordowanych w basenie, biografie udomowionego Szopa, lubiącego tyranozaury, ciekawostki o morświnach, piosenki hiszpańskich wokalistek w wykonaniu Zosi i prezenty jakie dostaje Julka od Dudusia.
Moją ulubioną bohaterką jest zdecydowanie Zosia. Nie wiadomo czego się po niej spodziewać, oprócz faktu, że na pewno będzie to coś szalonego. Moja imienniczka, Emilka, jest bardzo inteligentna i widać, że lubi się uczyć. Natomiast Julek, który zdecydowanie nie lubi mostów, kocha za to denerwować Julkę. Ta zgrana paczka na pewno zabierze Was do swojego małego świata.
Przeczytanie książki nie zajęło mi dłużej niż trzy godziny z przerwami. Jest to spowodowane
bardzo łatwym językiem, którego użyła Julka. Nie trzeba się wiele natrudzić by wyobrazić sobie sceny ukazane w dzienniku. Obrazki są przyjemne dla oka. Okazało się, że nie tylko ja tak rysuję, co podniosło moją samoocenę, względem sztuk plastycznych. Przez prawie cały czas gdy czytałam książkę, uśmiechałam się pod nosem, czasem zdarzało mi się parsknąć śmiechem.
Może teraz nadszedł czas na wyjaśnienie skąd ta książka pojawiła się na moim regale. Otóż pierwszy raz zobaczyłam film Julki około 2 miesiące temu. Przepatrzyłam kilka jej filmów i najzwyczajniej w świecie o niej zapomniałam. Dopiero kiedy zamawiałam książki przez Internet zorientowałam się, że napisała książkę, oczywiście postanowiłam ją kupić. Była w niskiej cenie i to mnie chyba do tego nakłoniło. Szczerze mówiąc nie przepadam za książkami pisanymi prze Youtuberów ale kiedy do niej zajrzałam bardzo mi się spodobała.
Mam nadzieję, że i Wy założycie okulary Julki i zapoznacie się z jej światem.
Pozdrawiam Mimi
0
Jednak moim ulubionym typem jest książka-dziennik. Opowiada o prawdziwym życiu autora, o jego codziennej rutynie i o wszystkich rzeczach, które chciałby wiedzieć subskrybent. Bo przeważnie do nich kierowane są te książki. Czasem są ciekawsze niż te o odcieniach paznokci, czy specjalnym sprzęcie do nagrywania. Dzięki dziennikom znanych osób możemy zdać sobie sprawę, że ich życie wcale nie różni się dużo bardziej od Naszego. Oni po prostu patrzą na nie z innego punktu, wyciągają z niego to, co najlepsze.
Czasem warto poznawać sposoby różnych ludzi na spostrzeganie świata. Możemy to porównać do przymierzania okularów słonecznych na bazarze. Raz trafimy na brązowe i wszystko dookoła nas wydaje się opalone tak jakby właśnie wyszło z długiej sesji w solarium. Potem trafimy na okulary z czarnymi szkłami, przez co ludzie i przedmioty stają się szare i ponure, a plaża, na którą zmierzamy przybiera odpychający kolor. W końcu trafiamy na różowe, kiedy wkładamy je na nos cały świat się do nas uśmiecha i właśnie takich dzienników jest najwięcej, są ich różne odcienie i kształty tak różne jak sposoby na oddzielenie złych kawałków teksu od tych radosnych. Jedna wyrzucamy do szarego kosza stojącego w rogu pokoju, a drugie wklejamy do naszego dzieła.
Właśnie taką parą okularów jest Tak jakby dziennik Julki Quick. To o nim dzisiaj mowa. Książka została wydana w 2016 roku. Jest napisana okiem gimnazjalistki. Co ciekawe nie ma w niej ani słowa o You tubę, chociaż mogłoby się wydawać, że to właśnie on jest całym życiem tej nastolatki. A nie jest to całkowitą prawdą. Julka uwielbia fotografować, czytać, śpiewać, grać na gitarze i szyć. Do tego ma zgraną paczkę przyjaciół, na których może polegać.
Zacznijmy, więc o początku, czyli od pierwszego stycznia 2016 roku, od tego dnia Julka postanawia zapełnić swój dotąd pusty dziennik notatkami. Znajdziemy tam: masę wierszy wymyślanych podczas pasowania na gimnazjalistę, historie simów zamordowanych w basenie, biografie udomowionego Szopa, lubiącego tyranozaury, ciekawostki o morświnach, piosenki hiszpańskich wokalistek w wykonaniu Zosi i prezenty jakie dostaje Julka od Dudusia.
Moją ulubioną bohaterką jest zdecydowanie Zosia. Nie wiadomo czego się po niej spodziewać, oprócz faktu, że na pewno będzie to coś szalonego. Moja imienniczka, Emilka, jest bardzo inteligentna i widać, że lubi się uczyć. Natomiast Julek, który zdecydowanie nie lubi mostów, kocha za to denerwować Julkę. Ta zgrana paczka na pewno zabierze Was do swojego małego świata.
Przeczytanie książki nie zajęło mi dłużej niż trzy godziny z przerwami. Jest to spowodowane
bardzo łatwym językiem, którego użyła Julka. Nie trzeba się wiele natrudzić by wyobrazić sobie sceny ukazane w dzienniku. Obrazki są przyjemne dla oka. Okazało się, że nie tylko ja tak rysuję, co podniosło moją samoocenę, względem sztuk plastycznych. Przez prawie cały czas gdy czytałam książkę, uśmiechałam się pod nosem, czasem zdarzało mi się parsknąć śmiechem.
Może teraz nadszedł czas na wyjaśnienie skąd ta książka pojawiła się na moim regale. Otóż pierwszy raz zobaczyłam film Julki około 2 miesiące temu. Przepatrzyłam kilka jej filmów i najzwyczajniej w świecie o niej zapomniałam. Dopiero kiedy zamawiałam książki przez Internet zorientowałam się, że napisała książkę, oczywiście postanowiłam ją kupić. Była w niskiej cenie i to mnie chyba do tego nakłoniło. Szczerze mówiąc nie przepadam za książkami pisanymi prze Youtuberów ale kiedy do niej zajrzałam bardzo mi się spodobała.
Mam nadzieję, że i Wy założycie okulary Julki i zapoznacie się z jej światem.
Pozdrawiam Mimi